Spirala i ciąża - skuteczność 99,2% i moje szczęście
Co to jest spirala i jaka jest jej skuteczność
Wkładka domaciczna potocznie zwana spiralą lub spiralką to jeden z popularnych środków antykoncepcyjnych.
Spiralę umieszcza się w macicy, a jej zadanie polega na niedopuszczeniu do zagnieżdżenia się zarodka w macicy. Ma ona kształt litery T i jest wykonana z miękkiego plastiku.
Wyróżniamy dwa główne rodzaje spirali:
- spirale miedziane
- oraz spirale hormonalne.
Miedziany drucik, którym owinięty jest trzonek spirali wykazuje działanie plemnikobójcze. Zagęszcza także śluz macicy co utrudnia plemnikom dostanie się do macicy.
Spirala hormonalna zamiast miedzianego drucika ma kapsułkę z której powoli uwalnia się hormon progestagen nie dopuszczając do ciąży.
Wydawać by się mogło, że spirala i ciąża nie idą w ogóle ze sobą w parze.
Skuteczność tych metod antykoncepcyjnych
Skuteczność danej metody antykoncepcyjnej określamy za pomocą wskaźnika Pearla. Określa on ile kobiet na 100 aktywnych seksualnie, zaszło w ciążę po roku stosowania danej metody antykoncepcyjnej. Na przykład przy braku antykoncepcji ten wskaźnik jest równy 85. Dla stosunku przerywanego wynosi 15-28, dla prezerwatywy 2-15.
Wkładki domaciczne cechują się najniższymi wartościami ze wszystkich metod antykoncepcji i wynoszą 0,6-0,8 dla spirali miedzianej oraz 0,1-0,2 dla wkładki hormonalnej.
Moje doświadczenia z wkładka domaciczną
Spiralę poleciła mi moja mama. Sama stosowała tą metodę antykoncepcji i nigdy nie miała problemów z nią związanych.
Dlaczego zdecydowałam się na spiralę?
Ja sama po urodzeniu pierwszego dziecka także zdecydowałam się na miedzianą wkładkę domaciczną. Wiedziałam, że nie należę do osób regularnych i zbytnio konsekwentnych i że prowadzę raczej chaotyczny tryb życia. O tabletkach na pewno bym zapomniała, a chodzenie co kilka miesięcy po receptę na pewno skończyło by się tym, że miałabym spore przerwy w braniu pigułek.
Kolejna sprawa to to, że nie chciałam brać hormonów. Jestem zdania, że skoro moja gospodarka hormonalna działa bardzo dobrze, to lepiej w nią nie ingerować. Poza tym tabletki antykoncepcyjne obniżają libido, poczęstować powodują różne humory i jeszcze tak kilka innych przypadłości, o których można przeczytać w ulotce lub na kobiecych forach.
Moja pierwsza spirala...
Tak więc zaraz po okresie połogu poprosiłam mojego lekarza o założenie wkładki domacicznej. Tak jeszcze na marginesie – często możemy spotkać się w gabinetach lekarskich, że wkładka jest na 2-3 lata, maksymalnie 5. W ulotce mojej wkładki była informacja, że powinno się ją używać maksymalnie 10 lat, lekarz zalecił jednak wymianę po okresie 5 lat. Na początku 2011 roku spirala kosztowała mnie 100 zł – zapłaciłam za sam sprzęt, mój ginekolog założył mi ją za darmo.
Jedyne co się zmieniło po założeniu spirali to to, że miesiączki stały się zdecydowanie bardziej obfite. Poza tym czasami przez parę miesięcy zapominałam, że w ogóle ją mam. Szczerze mówiąc to nawet jej nie kontrolowałam u ginekologa, bo zawsze było coś ważniejszego do zrobienia, a nic mi w tym czasie nie dokuczało.
Wkładkę wyjęłam po 6 latach, bo zdecydowaliśmy się na drugie dziecko. Sprawa łatwa i prosta – jedna wizyta u ginekologa i po 5 minutach po sprawie. Może trochę nieprzyjemne, ale nic nie bolało. Za trzy miesiące byłam w planowanej ciąży.
...i druga
Po drugim dziecku postanowiłam znów się zabezpieczyć za pomocą spiralki. Zaraz po połogu pani doktor zainstalowała mi Sim Lock’a 🙂 I tak sobie mam tą spiralkę już ponad 2 i pół roku.
Przy okazji – jaka jest cena spirali w Niemczech? Teraz nie wiem czy zapłaciłam za samą wkładkę czy także za usługę jej założenia, ale zostawiłam tamtego dnia 150 euro w przychodni ginekologicznej.
Okres mi się spóźnia już tydzień!
Tak, tego się nie spodziewałam. Jeszcze dzień lub dwa to się zdarza, ale cały tydzień? Już był dzień, że chodziłam nabuzowana, więc z niecierpliwością czekałam na pierwszy dzień okresu, aż całe nabuzowani ze mnie zejdzie. A tu nic. Coś tam pobolewa, no ale nie krwawię. Nic. Nie ma.
W końcu stwierdziłam, że to już coś długo i zaczęłam czytać informacje w sieci. Bo to możliwość ciąży ektopowej czyli pozamacicznej duża przy spiralce, a to może coś innego. Mówię – najpierw test, żeby wykluczyć pewne możliwości, więc bieg do Rossmanna po test ciążowy. No i… jest. Ciąża jest. I spiralka jest. Cholera.

Nie tego się spodziewałam, a już na pewno nie w tym roku… Nawet ostatnio sobie rozmyślałam, że w sumie dwójka dzieci to spoko i w zupełności wystarczy. I że w końcu powoli będzie w domu wyglądać coraz lepiej, bo młodsza już na tyle rozumna, że powoli nie rusza rzeczy, których nie powinna.
A tu bęc! Taka informacja.
Pierwsza wizyta u ginekologa
Czym prędzej umówiłam wizytę do ginekologa. Na szczęście 20 km dalej jest polska pani ginekolog i udało mi się do niej dostać zaraz po weekendzie. Poprzednią ciążę prowadziłam u niemieckiej pani ginekolog, tu jednak stwierdziłam, że sytuacja może być na tyle skomplikowana, że lepiej będzie porozumiewać się po polsku.
Co się okazało? Spiralka leży jak powinna, a zarodek znalazł sobie miejsce pod jednym z jej ramion. Tak więc wyciągając spiralkę wyciągniemy i ciążę. Rozmiar na 5 i pół tygodnia, ale ciężko stwierdzić, czy się rozwija, bo jest za mała. Tak więc teraz co dwa dni pobranie krwi i badanie poziomu hormonu beta hCG – jeśli jego poziom będzie się co dwa dni podwajał, to znaczy, że zarodek daje radę i się rozwija.
Dodatkowo progesteron na podtrzymanie ciąży i oczywiście kwas foliowy i reszta witamin.
Ciąża niestety obarczona ryzykiem poronienia lub uszkodzenia płodu przez spiralę.
I co dalej?
Kolejna wizyta po tygodniu i trzech badaniach krwi na stężenie beta hCG.
Niestety wyniki badań nie są optymalne – poziom hormonu beta hCG nie podwaja się tylko wzrasta średnio o 1,5 raza w ciągu 48 godzin.
Pęcherzyk też wydaje się mniejszy niż powinien być w tym czasie. Pracy serduszka jeszcze nie widać. I albo ciąża jest młodsza niż to wynika z obliczeń wg ostatniej miesiączki, albo spirala faktycznie nie pozwala się rozwijać ciąży prawidłowo.
Pani doktor radzi, aby się nie nastawiać zbyt optymistycznie, bo wygląda to słabo, ale stwierdziłyśmy, że poczekamy jeszcze chwilę i damy jeszcze jedną szansę tej ciąży.
Jeśli nie będzie się odpowiednio rozwijać, to niestety będzie trzeba ją usunąć 😔 Rozstrzygnięcie nastąpi za półtora tygodnia, na kolejnej kontroli…
Nie wiem czy ta przygoda skończy się happy end’em, ale chcę się nią z Wami podzielić, bo wiem, że są na tym świecie inne kobiety, które mają tak samo dużo szczęścia co ja.
Sama przeglądając sieć nie znalazłam zbyt dużo informacji o ciążach przy wkładkach domacicznych oprócz kilku artykułów „po łebkach” i wzmianek paru kobiet na forach, że im się też coś takiego przydarzyło.
Trzymajcie za mnie i maleństwo kciuki! ❤️
Uwaga! artykuł został przeniesiony z mojego pierwszego bloga – zdarzenia tu opisane wydarzyły się w lipcu 2020 roku, a resztę historii znajdziecie tutaj:
Ciekawa jak wygląda prowadzenie ciąży w Niemczech? Zerknij tutaj. A o pobycie w niemieckim szpitalu i porodzie w Niemczech przeczytasz tutaj 🙂
Witam gdzie można znaleźć resztę historii i ciąży ze spirala?? Nie na żadnego linku proszę powiedzieć co się dalej stało?
Przepraszam, już poprawione, link musiał mi gdzieś zgubić po drodze. Niestety nie było happy end’u…
To rozumiem w cywilizowanym kraju ta historia? Bo w PL to nie ma mowy o usunięcie. Ma się urodzić ze spiralą w głowie. Ku chwale KK i wszystkich świętych